Ta witryna wykorzystuje pliki cookies by zarządzać sesją użytkownika. Cookies używane są także do monitorowania statystyk strony, oraz zarządzania reklamami.
W kazdej chwili możesz wyłączyć cookies. Wyłączenie ciasteczek może spowodować nieprawidłowe działanie witryny. Więcej w naszej polityce prywatności.

Znajomość nowych technologii jest niezbędna

Wywiad z Natalią Hatalską pt. „Znajomość nowych technologii jest niezbędna” dotyczący zależności między innymi wpływu nowych technologii na rynek pracy.

Zobacz także:

Słowa kluczowe:

Znajomość nowych technologii jest niezbędna, cz. 1

O teorii słabych więzów w procesie poszukiwania pracy i biznesmenie mieszkającym na ulicy opowiada Natalia Hatalska. Blogerka, ekspertka trendów w nowych technologiach i ambient marketingu tłumaczy nam: „Poszukiwanie pracy należy traktować w kategorii kampanii reklamowej, gdzie grupą docelową jest jedna, dwie, a nawet trzy osoby”. O co w tym chodzi?

 

Zajmuje się Pani m.in. niestandardowymi formami promocji. Ostatnio coraz popularniejsze są nietypowe sposoby na szukanie pracy: kreatywne video CV, grywalizacja, check-in w firmach, w których chcemy pracować. Czy Pani zdaniem to dobra metoda na szukanie pracy?

Rzeczywiście, mamy obecnie do czynienia z tego rodzaju zjawiskiem, ale jest ono widoczne po obu stronach. Z jednej strony ludzie szukają pracy w niestandardowy sposób , a z drugiej firmy coraz częściej przeprowadzają nietypowe rekrutacje.

Ostatnio firma ubezpieczeniowa Hestia szukała osoby na stanowisko specjalisty ds. grywalizacji, ogłoszenie o pracę przygotowano więc w formie testu, który kandydaci musieli wypełnić. Inny przykład to akcja Heinekena – The Candidate. Film z rekrutacji, podczas której rekruter dostał rzekomo ataku serca, a budynek, w którym przeprowadzano rozmowę, zaczął się palić, został wyświetlony na YouTube ponad 5 milionów razy.

Kreatywność widoczna jest po obu stronach. To wynika też z sytuacji rynkowej. Od 2008 roku można powiedzieć, że znajdujemy się w gospodarce kryzysowej, co oznacza cięcia w działach HR i tych odpowiedzialnych za komunikację. Firmy szukają więc ludzi, którzy wybijają się z tłumu, mają coś fajnego do zaoferowania i być może dlatego też kreatywne osoby podejmują nieszablonowe działania, szukając pracy.

Czy w związku z tym niestandardowa rekrutacja jest przeznaczona tylko dla kandydatów ubiegających się o pracę na stanowiskach związanych z wizerunkiem firmy, promocją, komunikacją, czy też na inne posady, chociażby… doradcy finansowego?

Trudno powiedzieć, gdyż zajmuję się przede wszystkim obserwowaniem rynku komunikacji marketingowej i reklamy – a tam dzieje się tego bardzo dużo. Inną kwestią jest natomiast to, że od ludzi zajmujących się komunikacją i reklamą wymaga się kreatywności – to jest wpisane w zakres ich obowiązków.

Wspomniała pani o analityku finansowym… Pamiętam jedną akcję. Agencja reklamowa w Austrii chciała zatrudnić księgową, która ma doświadczenie w pracy w agencjach reklamowych. Nie zrobili żadnego ogłoszenia o pracę, tylko wykonali przelew na 1 euro do 20 konkurencyjnych agencji reklamowych. W tytule przelewu wpisali, że „szukają księgowej, która jest bardziej uważna niż… . Jeśli przeczytałeś tę wiadomość, zadzwoń pod numer…”. Wydali na to zaledwie 20 euro i udało im się zatrudnić odpowiednią księgową. Najważniejsze jest to, aby pomysł był dopasowany do osoby, do kategorii. Tutaj mieliśmy księgowe i wydawać by się mogło, że do nich najlepiej trafić ze standardowym przekazem. Tymczasem okazało się, że niestandardowe podejście się sprawdziło.

A co w takim razie Pani myśli na temat dużych bannerów w miastach, umieszczanych przez osoby poszukujące pracy?

Pamiętam kilka takich przypadków, chociażby Łuksza Jakóbiaka, ale jemu to działanie nie przyniosło wtedy efektów. Myślę, że tego rodzaju akcje bardziej zwracają uwagę mediów. Natomiast czy zwracają uwagę pracodawców? Patrząc na to, co dzieje się na rynku, na aktywności, które podejmują inni ludzie – to może być za mało.

Czy są w takim razie aktywności, których nie warto podejmować, szukając pracy, gdyż nie przynoszą one spodziewanego efektu?

Wszystko zależy od grupy docelowej, do której dana osoba chce dotrzeć i tutaj różne strategie mogą zadziałać. To, co może być, moim zdaniem, ryzykowne, to podejmowanie kontrowersyjnych tematów. Z jednej strony kontrowersja daje nam bardzo duży rozgłos. Pojawia się szansa, że ktoś się tym zainteresuje, media podejmą temat, później jednak pozostaje jeszcze kwestia wizerunku – jak my będziemy postrzegani. Osobiście nie spotkałam się z działaniem bardzo kontrowersyjnym wśród osób, które starały się o pracę.

Pamiętam jedną akcję, która miała miejsce za granicą. Pewna dziewczyna wyrysowała swoje CV i siebie w formie graffiti przed agencją reklamową, do której chciała się dostać. Z jednej strony graffiti bywa kontrowersyjne, ktoś mógłby urażony potraktować to jako wandalizm. Z drugiej strony ta dziewczyna była graficzką i w ten nieszablonowy sposób pokazała swoje umiejętności.

Czy to oznacza, że tajemnicą sukcesu jest to, aby umiejętnie dobrać narzędzia autopromocji do grupy docelowej?

Oczywiście. Dokładnie o to chodzi. Poszukiwanie pracy należy traktować w kategorii kampanii reklamowej, gdzie grupą docelową jest jedna, dwie, a nawet trzy osoby. Dużym plusem jest to, że jesteśmy w stanie zebrać bardzo dużo informacji na temat tych osób.

Była kiedyś taka kampania, polegająca na tym, że osoba ubiegająca się o pracę wypisała nazwiska dyrektorów kreatywnych w agencjach reklamowych (około 20 nazwisk), a następnie wykupiła w Google’u reklamę na nazwiska tych osób. Statystyki mówią, że około 80 proc. internautów co jakiś czas wpisuje do wyszukiwarki swoje imię i nazwisko i sprawdza, co się na ich temat w sieci pojawia. We wspomnianej sytuacji, jeśli dany dyrektor kreatywny wpisywał do wyszukiwarki swoje imię i nazwisko, pojawiała się informacja o treści w rodzaju: „Cześć Janie Kowalski… powinieneś mnie zatrudnić”. To jeden z przykładów niezwykle precyzyjnego dotarcia do grupy docelowej.

W jednej ze swoich prezentacji napisała Pani, że znajomi skuteczniej pomogą w znalezieniu pracy niż rodzina. Dlaczego?

W latach 70. ubiegłego wieku Mark Granovetter opracował tzw. teorię słabych więzi. Odnosi się ona do sieci społecznych, w których funkcjonujemy. Każdy z nas ma jakieś grono znajomych, w którym funkcjonuje. To jest średnio liczba 150 znajomych, z którymi wchodzimy w interakcje. Te osoby, z którymi jesteśmy w bliskim kontakcie, stanowią nasze silne więzi, natomiast Granovetter twierdzi, że do znalezienia pracy potrzebne nam są osoby, z którymi mamy słabe więzi, które są poza obszarem naszych najbliższych znajomych. Chodzi o to, że osoby, które są w samym naszym najbliższym kręgu znajomych, mają dokładnie te same informacje, co my i nie wiedzą, że ktoś gdzieś indziej oferuje pracę. Według Granovettera dlatego ważniejsze są kontakty dalsze, bo te osoby mają informacje, których nasi bliżsi znajomi nie posiadają..

Podobno „entuzjaści nowych technologii mają też najwięcej kontaktów społecznych”. Jest to cytat z Pani prezentacji. Czy osoby, które nie interesują się technologiami, mają mniejsze szanse, np. na znalezienie pracy lub rozwój swego biznesu?

Nie jestem pewna, czy zaryzykowałabym aż tak daleko idącą tezę. Na pewno jest tak, że dziś trudno sobie wyobrazić świat bez nowych technologii. To właśnie te ostatnie, w tym internet, komputer, tablet, telefon umożliwiają nam komunikację. Szukanie pracy to jest przede wszystkim komunikacja z innymi osobami. W ubiegłym roku głośno było o przypadku pewnego Amerykanina, który postanowił porzucić wszystko, co miał, sprzedał nawet swoje mieszkanie. Następnie przeniósł się do Francji, gdzie żył jako bezdomny. Mieszkał pod mostem, a mimo to normalnie pracował, bo zachował laptop, tablet i telefon. Te trzy narzędzia, mimo że tak naprawdę mieszkał na ulicy, umożliwiały mu normalne funkcjonowanie i zarabianie pieniędzy. Ten przypadek pokazuje, jak istotne są dziś nowe technologia, zarówno w samej pracy, jak i podczas jej szukania.

Znajomość nowych technologii jest dzisiaj niezbędna, cz. 2

Właściwie to chyba nie znam biznesu, który jest biznesem typowo offline’owym, czyli takim, który istnieje w świecie fizycznym, a nie ma żadnego przełożenia na internet” – tłumaczy Natalia Hatalska blogerka, ekspertka trendów w nowych technologiach i ambient marketingu. W drugiej części wywiadu opowiada nam o niestandardowych formach promocji i (nie)zarabianiu na blogu.

Wiele osób, które szuka pracy i nie może jej znaleźć, decyduje się na założenie firmy. Są to zazwyczaj niewielkie firmy. Czy w związku ze swoim ograniczonym budżetem, w ich przypadku sprawdzają się niestandardowe formy promocji, tzw. ambient marketing?

Generalnie niestandardowe formy promocji opierają się na dobrym pomyśle, a nie na dużym budżecie. Takie jest założenie. Dlatego też pierwszymi firmami, które podejmowały tego typu działania były małe firmy i start-upy, właśnie z tego względu, że miały one niewiele do zaryzykowania. W ambient marketingu nigdy bowiem nie jest wiadomo, jaki będzie efekt: czy super, czy też zupełnie odwrotnie. Duże marki nie zawsze decydowały się na tego typu działania z tego względu, że miały do zaryzykowania wizerunek swojej marki. Teraz to się odwróciło, bo duże marki rozumieją, że niestandardowymi działaniami przyciągną uwagę. Większość działań ambientowych , zwłaszcza tych, które są widoczne i efektywne, jest obecnie realizowanych przez duże marki. To jednak nie wyklucza, aby tego typu akcje realizowali również mali przedsiębiorcy. Zdecydowanie do tego namawiam. W przypadku „niestandardów” trzeba jednak precyzyjnie określić, jaka jest moja grupa docelowa, gdzie ona jest, co robi i jak mogę do niej dotrzeć - poza tradycyjnymi kanałami. W przypadku ambient mediów najważniejsza jest bowiem odpowiedź na pytanie: Jak mogę dotrzeć do klienta w takim miejscu, gdzie on nie spodziewa się mojej reklamy?

Czy spotkała się Pani z przykładami polskich firm, które stosują niestandardowe formy promocji?

Pierwsze na myśl przychodzą mi przede wszystkim organizacje społeczne, które takie działania podejmują dosyć często, bo zazwyczaj nie mają dużych budżetów. Pamiętam niestandardową akcję jednej z organizacji społecznych zajmującej się propagowaniem informacji na temat wyginięcia gatunku tuńczyka. Przeprowadziła ona akcję marketingu partyzanckiego tam, gdzie tuńczyka jada się najczęściej, czyli w sushi barach. Członkowie wspomnianej organizacji podmienili tam pałeczki, które były dystrybuowane przez lokal na pałeczki z informacją tuńczyku. Działanie było ryzykowne, ale przekaz bardzo precyzyjny i skuteczny, skierowany do ludzi, którzy przyczyniają się do wymarcia tej ryby.

Warto zatem zaryzykować z „niestandardami”, jeśli tylko ktoś ma dobry pomysł?

Tak, zdecydowanie, tyle że pomysł musi być dopasowany do grupy, do której chcemy dotrzeć i jednocześnie powinien być zrealizowany w miejscu, gdzie ta grupa jest.

Poruszmy temat blogosfery. Na ostatnim BLOG Forum Gdańsk była mowa o tym, że blog powinien być miejscem opisywania pasji, a nie zarabiania pieniędzy. Tymczasem coraz więcej osób zaczyna pisać blogi głównie z myślą o zarobku. Czy takie podejście do bloga może być uzasadnione?

Zdecydowanie odradzam wyłącznie materialistyczne podejście do bloga. Na blogu można zarabiać, oczywiście, ale to tzw. efekt uboczny. Wszyscy blogerzy, którzy są dzisiaj popularni i którzy zarabiają na swoich blogach, to osoby, które zaczynały pisać, bo miały zupełnie inne motywacje. Chcieli dzielić się informacjami, budować społeczność, rozmawiać, szkolić swój warsztat literacki itd. Główną motywacją do założenia bloga zawsze powinna być pasja. Blog pisany wyłącznie dla pieniędzy moim zdaniem nigdy nie będzie popularny. I raczej też tych pieniędzy zarabiać nie będzie.

A czy firmy powinny prowadzić swoje blogi?

Jeżeli chodzi o biznes, to zdecydowanie rekomenduję wykorzystanie bloga w komunikacji. Na blogu wiele rzeczy możemy powiedzieć, niekoniecznie takich, o których chcemy pisać na oficjalnej stronie. Możemy tam też lepiej poznać swoich odbiorców, rozmawiać z nimi o produktach, budować swoją ekspertyzę.

Blog przynosi więc zupełnie inne efekty, wartości, pewnie przekłada się też na zyski firm w podejściu długofalowym…

Dokładnie!

Czy funkcjonowanie w sieciach społecznościowych nie wyklucza obecności na blogu? Gdzie firmy z sektora MSP powinny się promować, być widoczne?

Trudno powiedzieć. Media społecznościowe są dziś bardzo popularne, ale trzeba pamiętać, że media społecznościowe to nie tylko Facebook. Niekoniecznie wszyscy powinni być na Facebooku i nie wszystko można na nim zamieścić. Dane z ostatnich dwóch lat pokazują, że dosyć dynamicznie rośnie Twitter. Cały czas bardzo dynamicznie rośnie zainteresowanie blogami. Dla niektórych przedsiębiorców przydatny biznesowo może być także Google +. Mówi się często w jego kontekście, że jest na nim dużo ludzi, ale zaangażowanie jest małe. Nie do końca jest to prawda. Analizowałam w 2013 roku dane dotyczące wykorzystywania mediów społecznościowych w Polsce. Okazuje się, że Google+ znajduje się na trzecim miejscu wśród serwisów społecznościowych, na których użytkownicy spędzają najwięcej czasu. Strategia komunikacji w mediach społecznościowych powinna być przemyślana. Zamiast być tam, gdzie są wszyscy, warto zastanowić się, jakie narzędzia, które media społecznościowe będą w stanie mi pomóc w komunikacji i wybierać te, które faktycznie pomagają. Ważne też, żeby nie były to martwe profile. Musimy też pamiętać o tym, żeby informacje, które pojawiają się w różnych mediach społecznościowych były różne. Nie rekomenduję przeklejania informacji z Facebooka na Twittera, bo z każdej z tych platform użytkownicy korzystają w innym celu, szukają innych informacji i każda z tych platform spełnia inne potrzeby. Z tego powodu ważne jest, aby informacje na nich się uzupełniały, a nie były takie same.

W opisie różnych analiz rynku pracy czytamy, że z czasem pracy będzie coraz mniej – to wynik rozwijających się technologii. Czy to oznacza, że miejsca pracy przeniosą się do Internetu i tam będziemy mogli zarabiać, niezależnie od posiadanego wykształcenia?

We wrześniu 2013 roku pojawił się artykuł naukowców z Oxfordu, w którym jest mowa o tym, że 47 proc. współczesnych zawodów jest zagrożonych przez szeroko rozumianą komputeryzację. Już dziś widać, że część zawodów znika. Do 2020 r. do powszechnego użycia mają wejść samojezdne samochody, co będzie miało ogromny wpływ na całą branżę logistyczną. Na razie te prace, które wymagają kreatywnego myślenia, wyciągania wniosków, analizowania itp. nie są zagrożone, roboty i automaty nie mają zdolności analitycznego myślenia, ani uczenia się na własnych błędach, ale jak będzie w przyszłości – tego nie wiemy.

Zamiast inwestować w księgarnię (lub już ją posiadając), można założyć sklep internetowy z książkami. Czyli warto interesować się Internetem i nowymi technologiami, jeśli chcemy mieć dobrą pracę…

Właściwie to chyba nie znam biznesu, który jest biznesem typowo offline’owym, czyli takim, który istnieje w świecie fizycznym, a nie ma żadnego przełożenia na internet. Zdecydowanie znajomość internetu i nowych technologii jest dzisiaj niezbędna.

Rozmawiała: Joanna Niemyjska (Zielona Linia 19524, Centrum Informacyjno-Konsultacyjne Służb Zatrudnienia)

Natalia Hatalska - ekspert w dziedzinie alternatywnych form komunikacji marketingowej, trendwatcher. Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego i Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Jako stypendystka prestiżowego programu Joseph Conrad Scholarship studiowała również w London Business School w Wielkiej Brytanii. W latach 2005-2009 kierownik działu komunikacji w Wirtualnej Polsce. Wcześniej zajmowała stanowisko menedżera ds. public relations w NIVEA Polska i Young Digital Planet. Obecnie współpracuje z domem mediowym Universal McCann jako Chief Inspiration Officer. Pomysłodawczyni wielu kampanii opartych na niestandardowych działaniach reklamowych i nagrodzonych w konkursach reklamowych. Juror w konkursach KTR, Media Trendy, YC Eurobest, Blog Roku. Członek Rady Marek w konkursie Superbrands. Członek Creative Communication Cluster. Członek Rady Ekspertów Think Tank. Felietonistka magazynu Sukces. Nagrodzona przez Geek Girls Carrots Srebrną Marchewką za bycie wzorem kobiety zajmującej się nowymi technologiami. Autorka bloga http://hatalska.com  uznawanego za jeden z najbardziej wpływowych blogów w Polsce.